niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 6 ''Że co proszę ?''

...już miał coś mówić, gdy Liam wychylił się zza przedziałki i powiedział szybko i pewnie
- Bo on się w tobie zakochał ! - Harry wzdrygnął się momentalnie. Był cały czerwony z małym uśmieszkiem i szeroko rozdziabionymi oczami
- Liiiiaaaam ! - tylko tyle z siebie wydusił. Chłopaki z przodu zaczęli się śmiać i z powrotem zasunęli otwór. Że co proszę ? Co zrobił ? Że się zakochał ? Że we mnie ? Nie, to na prawdę musi być sen ! To jest nie możliwe. Myślałam że tam umrę na zawał. Tysiące myśli przewijało mi się przez głowę. Byłam bardzo zdziwiona.
- Że co proszę ? - wydusiłam z siebie z niedowierzaniem.
- Tak, to co słyszałaś. - Speszony z lekkim uśmiechem błądził oczami w te i we w te.
- Dobra to będzie tak. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Na ogół nie zakochuje się od tak w zupełnie nieznajomych dziewczynach, a tym bardziej nie od pierwszego wejrzenie. Po prostu.. Stało się i koniec. Nie przestałem o tobie myśleć aż do teraz. Z resztą dalej myślę... Brak mi słów - popatrzył mi się głęboko w oczy. To co przed chwilą powiedział totalnie mnie zatkało. Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Nie spodziewałam się tego. Nigdy nie pomyślałabym że może mnie coś takiego spotkać. Nie mogę w to uwierzyć, ale wiesz... - musiałam to powiedzieć nie miałam wyjścia - dużo przeszkód stoi nam na drodze. Praktycznie się nie znamy, jesteśmy z innych krajów, ty gwiazda ja zwykła prosta dziewczyna... - zatkał moje usta dłonią.
- Nie ważne. Chociaż spróbujmy. Za niedługo wakacje. Trasa nam się kończy. Będziemy mieć miesiąc wolnego. Moglibyśmy.. mógłbym przyjechać tu. Mieszka tu twój wujek prawda ? Przyjechała byś do niego. Albo po prostu przyleciał bym do Polski. - Zabrał rękę. Te słuchawki źle tłumaczą czy on na prawdę tak mówi ? Patrzyłam na niego zdziwiona. Skąd on wie o wujku ? Ale nie o tym teraz. Przechodziłam chyba kryzys wieku średniego. Weźcie mnie uszczypnijcie bo nie wierzę !
- A co z językiem, przecież ja nie umiem tak idealnie angielskiego. Ja.. ja nie wierzę. uszczypnij mnie. - skoczył na siedzenie obok mnie i już miał szczypać kiedy chwyciłam go za ręce.
- Znasz przecież jakieś słowa po angielsku zauważyłem, jakoś byśmy się dogadali, a przecież są te słuchawki. Damy rade, ale proszę nie zostawiaj mnie. - Popatrzył na mnie bardzo poważnie. Jego dłonie zaciskały się na moich. Jego wzrok przeszywał mnie całą wraz z towarzyszącymi mu ciarkami. On był niesamowity. W cale nie zachowywał się jak jakaś rozpuszczona gwiazdeczka. To mi się najbardziej w nim podobało, zachowywał się normalnie. Co prawda wyskoczył troszkę z wyznaniem uczuć (o ile można to tak nazwać). Cisze po raz kolejny przerwał Liam
- To tak czy nie ? - zapytał zaciekawiony. Obydwaj popatrzyli się na mnie.
- Nie.. - odparłam krótko. Uścisk jego dłoni się poluzował. Liam szeroko otworzył oczy. W całym samochodzie zapanowała grobowa cisza.
- Ale to nie jest ostateczny werdykt. Teraz mówię nie ale może za jakiś czas... Liam zostawisz nas ? - po raz pierwszy poczułam się w ich towarzystwie tak swobodnie. Harry miał załamaną minę, ale pełną nadziei po tym co przed chwilą powiedziałam. Liam z grymasem zamknął okienko.
- Czyli że jest jakaś szansa żebyśmy byli razem ? - zapytał unosząc jeden kącik ust. Uśmiechnęłam się szyderco i stwierdziłam:
- Nom zasadniczo tak. - W oka mgnieniu rozpromieniał.
- Ale najpierw musisz mnie dobrze poznać, a ja ciebie. Nie będzie to łatwe w najbliższym czasie. Byle byś nie zmienił zdania do wakacji - wymieniliśmy się uśmiechami.
- Niemożliwe. Już nie mogę się doczekać. - szeroko się uśmiechnął. Puściły mi wszystkie nerwy. Odprężyłam się w końcu. Chłopak nachylił się na de mną i dał dość długiego buziaka w policzek.
Zmrużyłam oczy, to było coś pięknego. Nigdy tak wspaniale się nie czułam. Oderwał się od mojego policzka i z powrotem usiadł na przeciwko, tym razem już bez żadnego trudu patrzył mi prosto w oczy. Siedzieliśmy tak rozmawiając o czym popadnie. Siedzielibyśmy tak pewnie jeszcze dłużej ale zaczął dzwonić mi telefon. Tata. Zapomniałam. Miałam przecież zadzwonić.
- Halo ? - ja.
- Wiesz która jest godzina ? Gdzie ty w ogóle jesteś ? - odparł zdenerwowany.
- Nie denerwuj się jestem u Evy. Zaraz mają mnie odwieźć. Przepraszam zasiedziałam się, dano się nie widziałyśmy. - Starałam się wytłumaczyć, kłamiąc, ale nie było innego wyjścia.
- Nie zaraz tylko już. Zaraz to ja cię widzę w domu ! - krzyknął i się rozłączył. Popatrzyłam na zegarek i faktycznie była już 24:30. Oj będzie ciężko ale warto było.
- Tata ? To czekaj jak mam na imię ? Eva ? - zapytał wyśmiewczo i położył ręce na moich kolanach.
- Oj przestań. Nie mogę powiedzieć. Przy najmniej nie teraz, zabiłby mnie gdybym powiedziała, że siedzę w samochodzie z zupełnie obcym chłopakiem, a nawet nie jednym bo aż 5, no i plus wielki mięśniak za kółkiem - udałam obrażoną. Zaczął mnie gilgotać.
- Ejj, przestań !! - śmiałam się jak idiotka.
- To gdzie jedziemy ? - zapytał po czym skończył tortury.
- Jak gdzie jedziemy ? - zdziwiłam się. Nie skojarzyłam o co mu chodzi.
- Gdzie mamy cię odwieźć ? - uświadomił mnie.
- Aaa no skoro podjąłeś się tego to na ulicę nr 37 duży pomarańczowy dom z ciemno brązowym ogrodzeniem, proszę - z uśmiechem skinęłam.
- Nie mam pojęcia gdzie to ale kierowca na pewno będzie wiedział. - Zapukał w okienko. Jak zwykle wychylił się Liam
- I co ? I co ? - naciskali jeden po drugim.
- Fajnie - popatrzył na mnie i tajemniczo się uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech.
- Ulica nr 37 duży pomarańczowy dom. przekaż kierowcy - powiedział do Zayna, a ten posłusznie wykonał polecenie.
- Nie daj się tak łatwo ! Niech się pomęczy trochę ! - śmiał się Horan. Loczek udając obrażonego na przyjaciela zasunął okienko. Rozmawialiśmy całą drogę. Bezsensowne pytania typu czym się interesujesz ? Co lubisz robić ? itp. Po dość krótkim czasie byliśmy już na miejscu.
- No to co widzimy się jutro o 15 przy W.B. ? A właściwie to już dzisiaj, bo po dwunastej już jest - zaśmiał się i uścisnął mnie jeszcze raz baardzo mocno i czule.
- Może.. (chwila napięcia) Tak - zaśmiałam się bo zrobił dziwną, ucieszoną minę. Zastukałam w okienko i powiedziałam - bajo boys. - Nie wiem czy poprawnie ale oj tam. Wyszłam z samochodu. Pomachałam im i zmierzałam w stronę domu, zadzwoniłam na dzwonek i drzwi otwarła mi ciocia.
- Kornelia ! co ci się stało w głowę ? Gdzieś ty tyle czasu była ? - wypytywała wystraszona.
- Nic wielkiego. To jeszcze na koncercie. Poślizgnęłam się i niefortunnie upadłam. Na prawdę nic mi nie jest ! - uśmiechnęłam się. - Tata śpi już jakiś czas. Powiem że wróciłaś wcześniej. Strasznie zły był i pewnie nie będzie jutro miło - to mnie pocieszyła.
- Dziękuję, idę się położyć jestem wykończona. - bo na prawdę byłam wykończona. Za dużo emocji jak na jeden dzień. Ciocia wyraźnie to zauważyła i dała mi spokój, ale to pewnie nie koniec przesłuchania. Wygramoliłam się po schodach i weszłam po cichu do naszego pokoju. W kącie zobaczyłam spakowane walizki współlokatorek. Zdziwiłam się. Przecież mamy wyjechać dopiero za tydzień. Dziwne ale moja głowa była zajęta teraz myśleniem o tym co wydarzyło się niecałą godzinę temu. Harry Styles wyznał mi miłość ! Szok. Poszłam wziąć szybki prysznic. Wskoczyłam w pidżamę i padłam plackiem na łóżko. Nawet się nie zorientowałam kiedy usnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz