sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 2 ''Byłam pod wielkim wrażeniem''

Jest sobota, weekend nareszcie. Piękna pogoda, a ja siedzę w domu i tłumaczę wszelakiego rodzaju wywiady. Wciągające to jest. Przeglądam wiele stron. Z jednej dowiedziałam się że 4 maja One Direction ma koncert w Niemczech i to w dodatku w Berlinie, tam gdzie mieszka mój wujek z rodziną. Pomyślałam sobie że fajnie by było jechać na taki koncert. Tym bardziej że jak dotąd grają najbliżej. Długo jednak nie siedziało mi to w głowie bo wiedziałam że to nierealne.
Dochodzi godzina 15. Czekam na rodziców którzy pojechali gdzieś rano. Bolały mnie już oczy od komputera, więc postanowiłam zrobić coś pożytecznego i posprzątać pokój. Po około godzinie rodzice nareszcie wrócili. Zakłopotali się gdy spytałam gdzie byli. Po moim pytaniu mama spojrzała na tatę, który wyjąkał że byli obejrzeć nowy samochód. Nie uwierzyłam im do końca, ale nie miałam zamiaru naciskać. Nie chcieli powiedzieć to nie. Odwróciłam się i wróciłam do swojego pokoju. Po kilku minutach weszli do mojego pokoju z jakimiś papierkami w rękach. Nie miałam pojęcia co to jest, do póki nie przekazali mi ich mówiąc:
- To wynagrodzenie za ciężką pracę w szkole, widać było że bardzo się starasz więc postanowiliśmy zrobić Ci taki mały prezent Wyjeżdżamy na tydzień. Wujek Staszek nas przygarnie.-
Gdy dokładnie przyjrzałam się tym skrawkom omal nie zemdlałam. Były to dwa bilety na koncert One Direction. Uradowana skoczyłam pierwsze na mamę, a potem na tatę dziękując kilkanaście razy. Serce waliło mi jak młot. Nie mogłam w to uwierzyć. Jak to w ogóle możliwe ? Rodzice chwile postali przy mnie śmiejąc się do siebie i poszli zająć się swoimi sprawami. Ja zostałam z dwoma biletami w ręce. Teraz pozostało mi tylko znaleźć kogoś kto ze mną na ten koncert pojedzie. Zadzwoniłam do Justyny. Niestety nie da rady, jej rodzice też zrobili niespodziankę i zabierają ją nad morze. Trudno może Majka będzie dała rade. Prosiłam na marne, nie pojedzie bo po prostu nie lubi długich podróży. Wszystko zależało teraz od Uli. Gdy poprosiłam ją o to żeby ze mną jechała bardzo się ucieszyła ale niestety rodzice nie pozwolili jej. Mimo zapewnień że mój dalszy wujek mieszkający w Niemczech będzie miał nad nami opiekę i że jadą przecież moi rodzice, nie zgodzili się. Byłam załamana. Taka okazja i nie mam z kim jechać. No ale trudno samej też może być fajnie, w końcu to koncert 1D !

Całą niedzielę rozmyślałam nad tym wyjazdem. Planowałam sekundę po sekundzie. Niecierpliwie wyliczałam ile czasu będę musiała jeszcze wytrzymać zanim zobaczę ich na scenie. Nie mogłam w to uwierzyć. Co chwilę zadawałam sobie pytanie czy to prawda ? Czy to nie jest czasami sen ?

Weekend minął bardzo szybko. Kolejny tydzień też. jeszcze tylko 3 dni do wyjazdu a ja wciąż nie mam dla kogo poświęcić drugiego biletu.

Środa. Jest po trzeciej lekcji. Siedzimy z dziewczynami na korytarzu. Próbowałam namówić Majke ale nie miałam już siły. Ciągle mówiła 'nie'. Zrezygnowałam w końcu. Gdy rozległ się dzwonek na lekcję pod wpływem impulsu krzyknęłam:
- Kto jedzie ze mną na koncert One Direction do Niemiec ?? Mam wolny jeden bilet ! -
Nikt zbytnio nie zwrócił na to uwagi bo dziewczyny zanim dokończyłam zdanie zaczęły się śmiać. Dołączyłam do nich i śmiałyśmy się z tego wszystkiego. Jednak mi szczerze nie było do śmiechu. Na następnej przerwie przyszły do mnie Kaja i Patrycja, oznajmiły mi że też wybierały sie na ten koncert tylko zabrakło jednego biletu, dla Patrycji. Pomyślałam chwile. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Nie koleżankowałyśmy się tak strasznie. Nie miałam odwagi zaproponować im wspólnego wyjazdu ale po krótkiej chwili Patrycja sama się odezwała
- I my pomyślałyśmy że mogłabym kupić od ciebie ten bilet i pojechałybyśmy razem. Co ty na to ? - Ulżyło mi że sama to zaproponowała. Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam:
- Oo. Mogłoby tak być. W sumie dla czego by nie ?! -
Dziewczyny jak dotąd stały naprzeciwko, gdy się zgodziłam usiadły obok mnie.
- To się cieszę. Miałyśmy jechać z rodzicami Kai. - odezwała się w końcu Patrycja z wielkim uśmiechem na twarzy. Ja miałam zamiar jednak jechać tam na dłużej niż tylko na dwa dni tak jak one planowały.
- Mam rodzinę w Niemczech. Mieszkają własnie w Berlinie. Mam juz załatwiony nocleg u nich na cały tydzień. To może zwolnijcie rodziców Kai i jedźmy z moimi. Co wy na to ? - Zamyśliły się. Ja też. Kaja w końcu odparła:
- To fajnie by było jakbyśmy mogły. Nie chcemy się narzucać za bardzo. Nie byłby to problem ? -
- Nie raczej nie, pogadam jeszcze z rodzicami. Dam wam znać po szkole. - odpowiedziałam na co one powiedziały krótko, że okej i poszłyśmy na ostatnią lekcje. Matematyka szybko zleciała. Los chciał że przyjechali po mnie oboje, mama i tata. Od razu zaczęłam przedstawiać im całą sytuację. Zgodzili sie bez problemu. Zadzwonili tylko do wujka by oznajmić że będzie o jedną osobę więcej, ponieważ zamiast jednej koleżanki biorę dwie. Wszystko załatwione, dziewczyny też poinformowane.

Czwartek. Każdą przerwę między lekcjami Kaja i Patrycja przesiedziały ze mną. Obawiałam się co do stosunku między nami ale zapowiadało sie być miło. Po szkole szybko do domu i kończenie pakowania się. Koło godziny 18:00 przyjechały dziewczyny. Tata obgadał jeszcze wszystko z rodzicami Patrycji, zapakował walizki i o 19:00 mogliśmy ruszać. Jechaliśmy naszym czarnym sprinterem więc miałyśmy z dziewczynami dużo miejsca z tyłu. Przyciemniane szyby powodowały że jechało się bardzo przyjemnie. Siedziałam miedzy nimi. Rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się. Nigdy wcześniej nie miałyśmy ze sobą takiego kontaktu. Byłam pod wielkim wrażeniem. Dochodziła godzina dwunasta w nocy. Jak dotąd był tylko jeden przystanek na stacji paliwowej. Nie chcieliśmy tracić czasu. Jechało się w sumie dość szybko, ponieważ o takiej porze mało samochodów jeździ po drogach. Koło godziny 1:00 ułożyłyśmy się wygodnie na tylnym siedzeniu i zasnęłyśmy. O godzinie 6:00 obudził nas szum wydawany przez przejeżdżające tiry. Staliśmy na stacji, ponieważ tata chciał się trochę przespać. Tyle czasu za kółkiem jest bardzo meczące. Koło godziny 7:15 ruszyliśmy w dalszą drogę. Czekało nas jeszcze dość sporo godzin jazdy. Nie mogłyśmy z dziewczynami uwierzyć że to właśnie już jutro jest koncert One Direction w Berlinie i my na niego jedziemy. Coś wspaniałego, naprawdę ! Stawaliśmy jeszcze co jakiś czas na stacjach by coś zjeść i rozprostować kości, chociaż kilka razy nie wychodziłyśmy z samochodu twierdząc że trzeba się wysiedzieć bo jutro czeka nas bardzo długie stanie i zapewne skakanie. Miło się jechało, powiem to jeszcze raz bo na prawdę nie mogłam uwierzyć że tak dobrze się dogadujemy.

Koło godziny 18:30 dojechaliśmy do domu mojego wujka. Trafiliśmy bez problemu. Przywitali nas pyszną kolacją. W trakcie jej spożywania dużo rozmawialiśmy. Byłyśmy zmęczone z dziewczynami, chciałyśmy iść do wygodnego łóżka, otulić się mięciutką pierzynką, zasnąć i obudzić się już na sali koncertowej, ale niegrzecznie było by tak odejść od stołu, a poza tym nie wiedziałyśmy gdzie iść. Długo nie musiałyśmy czekać, ciocia spostrzegła że dosłownie zasypiamy przy stole. Zaprowadziła nas do pokoju w którym miałyśmy się usadowić. Duży, kolorowy pokój z trzema łóżkami ułożonymi obok siebie, zaścielonymi pościelami w różno kolorowe wzory. Nasze walizki były już przyniesione i ułożone przy dużej, kremowej szafie. Nie miałyśmy siły nawet na to żeby iść orzeźwić się pod prysznicem. Runęłyśmy na łóżka jak wysadzane budynki i w oka mgnieniu zasnęłyśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz