niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 8 ''Ale powiesz kiedyś tak ?''

Kolejny raz zapomniałam że tą fanką wciąganą do auta byłam ja ! ''haha Eva, a tak na prawdę to Harry, myślałem że już się nie odezwiesz. Widzimy się za godzinę pod WB, prawda ? xx ''. Tak brzmiała odpowiedź. Serce waliło mi jak oszalałe. Myślałam że się zaraz popłaczę. Po opamiętaniu się i przeczytaniu kilkukrotnie tej wiadomości odpisałam '' a ja nie myślałam, że ty dalej o mnie pamiętasz. No cóż skoro dalej się ciebie nie pozbyłam to wychodzi na to że się widzimy. x ''. Wymieniliśmy jeszcze kilka sms-ów, po czym oznajmił że musi kończy bo jadą już pod WB (World Berlin). Pośpieszyłam, już chyba nie złoszczące ale nie odzywające się wciąż dziewczyny i zeszłyśmy na dół. Tata z wujkiem byli już gotowi więc zapakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy. Nie wiem jakie miałam ciśnienie ale chyba nie niskie. Denerwowałam się i to nawet bardzo. Nie myślałam w sumie o niczym. Patrzyłam po prostu w szybę i czekałam tylko na chwilę kiedy zobaczę się z lokatym. Ani się obejrzałam a już byliśmy na miejscu. Wyszłyśmy z BMki taty i chwile stałyśmy żeby zobaczyć gdzie zaparkowali. Tłum ludzi. Z trudnością przepychałyśmy się ku stolikowi przy którym już siedział zespół. Uśmiechali się, podpisywali kartki, plakaty, robili sobie zdjęcia z fanami i przy najmniej starali się z kimś normalnie porozmawiać. Dopchałyśmy się jakoś do środka kolejki. Dziewczyny nie zwracały na mnie uwagi i coś między sobą plotkowały, podśmiewując się cały czas. Chociaż w sumie i tak nie miałam ochoty na gadanie z nimi. Bacznie przyglądałam się jak inne dziewczyny próbują dobrać się do Harrego. Z resztą nie tylko do niego, ale mój wzrok opierał się cały czas na nim. Zamyślona co jakiś czas robiłam krok do przodu. Byłyśmy, byłam coraz bliżej swojego dzisiejszego celu. Serce z każdym metrem biło coraz szybciej. Po ok 35 minutach ochroniarze zarządzili przerwę chłopakom. Wszystkim oczekującym zrzedły miny. Wbiłam wzrok w puste miejsce na ziemi gdy nagle usłyszałam:
- Oo Korny (Korni). Hay, come here. - Harry mnie zauważył i z wielkim bananem na twarzy kazał ochroniarzowi mnie przyprowadzić. No nie wieże. Ale się ucieszyłam. Patrycja i Kaja miały miny jakby mnie zaraz miały zabić. Wielki koleś przepychając się za mną u boku nagle się zatrzymał i skinął głową bym zawołała koleżanki. Tak też zrobiła. Z zaskoczonymi minami podbiegły ku nam i we czwórkę pchaliśmy się do budynku w którym odpoczywały nasze sławy. Inne dziewczyny piszczały i aż były czerwone z zazdrości. Po chwili mordęgi nastąpiła wielka ulga. Uff, luźno się zrobiło. Odetchnęłam z ulgą ale nie na długo. Zaraz po wydostaniu się z tego tłumu zostałam złapana w silny uścisk Hazzy. Jego zapach po prostu sprawił że się rozpłynęłam. Niewyraźnie dostrzegłam jak reszta chłopaków macha do mnie na przywitanie i zagaduje dziewczyny, które były chyba w siódmym niebie, w sumie to tak jak ja. Gdy w końcu mnie wypuścił powiedziałam tylko krótkie 'hej'. Chwycił mnie za ramiona i prowadził z wielkim uśmiechem do budynku. Weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia gdzie czekał już stolik pełen różnych łakoci. Goryle, bo tak nazywali ochroniarzy, zamknęli za nami drzwi. Miałam mieszane uczucia. Szczerze powiedziawszy trochę się uspokoiłam. Przestałam patrzeć na Stylesa jak na gwiazdora tylko po prostu jak na zwykłego chłopaka, który nie ma do czynienia ze światem sceny, fleszy i nie wiadomo jeszcze czego. Usadowiliśmy się na miękkiej kanapie. Chłopak podał mi słuchawki, domyśliłam się że to te które służą za tłumacza, po czym sam je założył.
- No to teraz już możemy porozmawiać - odparł. Jego uśmiech i szklące, zielone oczy sprawiały że zapominałam o wszystkim i skupiłam się tylko na tej trwającej chwili.
- Trafne spostrzeżenie - prychnęłam, ale utrzymanie poważnej miny nie powiodło się gdy zobaczyłam jak uśmiech schodzi z twarzy mojego towarzysza. Roześmiałam się po czym trąciłam Herrego w ramie. Jego rząd białych zębów znów się ukazał.
- Chciałam udawać niedostępną ale mi nie wyszło - zaśmialiśmy się. Loczek po chwili zadumania skręcił się tak że siedzieliśmy na wprost siebie. Oparł się o moje kolana i powiedział:
- Ale powiesz w kiedyś tak ? - Wzdrygnęłam ramionami.
- Jeszcze w życiu żadna dziewczyna mi się nie oparła. - Jego mina była nagle bardzo poważna.
- To masz nowość. - też spoważniałam.
- Doprowadzasz mnie do szału. Pokazujesz mi że jednak nie mogę mieć wszystkiego. Z taką łatwością mówisz mi nie. Traktujesz jak zwykłego chłopaka. Sprawiasz że tracę pewność siebie. To mnie tak cholernie w tobie pociąga. - Nic się nie odzywałam. Po prostu słuchałam i analizowałam to co do mnie mówi.
- Czasami żałuję że nie mogę być normalnie traktowany. Każda dziewczyna oddałaby wiele, jak nie wszystko, by ze mną być, albo chociaż się przespać. To wszystko tylko dla tego że jestem sławny, że umiem śpiewać. Zastanawiam się ile z nich zostałoby przy mnie gdybym przestał śpiewać. Gdybym skończył z tym wszystkim, wrócił do Holmes Chapel i żył jak dawniej, przed pójściem do X-factora i powstaniem One Direction. Dla czego tacy ludzie jak my (1D) nie możemy być traktowani jak każdy przeciętny człowiek ? - widziałam w jego oczach iskierki. Sprawiał wrażenie jakby miał się zaraz rozpłakać. Coś we mnie pękło. On jest taki wrażliwy. Chwyciłam go za ręce, wyprostowałam nogi. Patrzył na mnie zdezorientowany. Tak po prostu przytuliłam się do niego, a on odwdzięczył się tym samym silnym uściskiem. Siedzieliśmy tak w ciszy przez około 10 minut, aż nagle nie wpadł jak torpeda Louis:
- Harry bo musimy iść, fanki czekaa...ją. Oł, przepraszam nie wiedziałem że jeszcze jesteś. Twoje koleżanki poszły i pomyślałem że ty też. Ale nie, nie poszłaś. - Chwycił się za kark i wyraźnie było widać że jest mu głupio. Być może dla tego, że gdy wpadł do pomieszczenia oderwaliśmy się od siebie jakby między nami zaszło coś więcej. Machnęliśmy do niego jednocześnie rękami, dając mu do zrozumienia że nic się nie stało. On automatycznie się roześmiał i wskoczył między nas obejmując mnie jedną ręką, a Hazzę drugą.
- Nom to co gołąbeczki. Udało się ? - skierował to do lokatego.
- What ? - zdziwiłam się i zaszpanowałam trochę angielskim bo Loui po Polsku by nie zrozumiał.
- No to żee... jesteście razem ? - szczerzył kły do mnie. Cisza, nikt nie odpowiada. Nie chowając zębów przestał się uśmiechać, popatrzył w ścianę przed nami i wypuścił nas z objęcia mówiąc:
- No ale wy przecież... no wiecie co !
- Trzeba czasu. - rzekł w końcu uśmiechnięty Harry. Poklepał przyjaciela po plecach i wstał.
- Idziemy, dziewczyny które na pewno mi się nie oprą czekają - rzucił w moją stronę z wystawionym językiem. Rzuciłam w niego poduszkę. Trochę zmieszany Loui wzdrygnął ramionami po czym wstając pociągnął mnie za sobą i wziął na barana. Mijając loczka wystawiłam mu język mocno obejmując pasiastego. Wyszliśmy na korytarz, gdzie czekali pozostali członkowie 1D. Tomo puścił mnie na ziemie. Zaraz wszyscy do mnie podeszli z wielkimi zacieszami. Jeden z goryli zadeklarował że odprowadzi mnie do moich towarzyszek. Każdy przytulił mnie po kolei na pożegnanie. Jejku, jacy oni są mili i w ogóle. Przy Harrym przystanęłam dłużej.
- Zobaczymy się jeszcze prawda ? - zapytał.
- Myślę że tak. Jestem tu jeszcze tydzień a wy ? - szczerzę się uśmiechnęłam.
- Jeszcze dwa dni - odpowiedział ze smutkiem. Coś mnie zakłuło w sercu. Dopiero się poznaliśmy a już musimy się żegnać. Co gorsza nie wiem czy się jeszcze kiedyś zobaczymy. Czy po prostu o mnie zapomni i znajdzie inną, bo przecież on może mieć każdą.
- Hej, za niedługo wakacje. Damy radę. - chwycił mnie za podbródek i skierował moją głowę tak że patrzyłam mu prosto w oczy. Uśmiechał się ale w jego oczach widziałam smutek i ... strach.
- Byłoby fajnie. Bo być może miałabym ci coś w tedy bardzo ważnego do powiedzenia - on na to pokazał tylko rząd zębów.
- Panie Styles, fani zaczynają się niecierpliwić - burknął ochroniarz.
- Zadzwonię - i pobiegł za wychodzącymi już na pole chłopakami. Ten wielkolud który wcześniej bezpiecznie doprowadził mnie do loczka teraz odprowadził mnie ku Patrycji i Kai. Zapomniałam oddać słuchawki. Zwinęłam je delikatnie i włożyłam do kieszeni bluzy.
- No hej jak tam po spotkaniu z chłopakami ? - podeszłam już bez goryla ku nim. Ich reakcja mnie zaskoczyła. Natomiast...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz