poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 10 ''Kornelia, ktoś do Ciebie''

...sms. '' Wchodź szybko na Twittera, wysłałam ci link do wczorajszego wywiadu z One Direction ! Nie uwierzysz ! Harry na tym koncercie co byłyście podobno poznał jakąś dziewczynę w której się zakochał. Ty mi mówiłaś, że wpadł na ciebie :D Ale przecież to raczej nie o tobie mówił, chyba no nie ? '' Była to wiadomość od Justyny. Ludzie, tak wczas. Ale co ? Zgramoliłam się jakoś z łóżka po laptopa. Włączyłam go i wystukałam w wyszukiwarce 'Twitter', zalogowałam się i włączyłam ten link. Dałam na tłumaczenie. Mówią o trasie, fanach, piosenkach, nowym albumie. Nic specjalnego, już miałam wyłączać gdy prowadząca zapytała się:
- A co z waszym życiem prywatnym ? Z waszymi związkami ? Loui jesteś z Eleanor, Liam ty rozstałeś się z Danielle, a teraz jesteś z Sophie, Zayn podobno planujecie ślub z Perrie i krążyły plotki że to koniec z 1D, to prawda ? - Hm, zaciekawiło mnie to. Rozbawieni chłopacy zaczęli jednocześnie dogadywać że to są bzdury i że nigdy się tak nie stanie. Gdy skończyli zapewniać, Zayn z całkowitą powagą powiedział
- Co ze ślubem dowiecie się w swoim czasie (śmiech). A co do odejścia z 1D ? To jest niemożliwe. Ten zespół jest całym moim życiem, nie wspominając już o tych czterech przystojniakach - zaśmiali się wszyscy. Prowadząca skomentowała to krótkim uśmiechem wypytując dalej:
- a ty Harry ? Po porażce z Taylor jak się pozbierałeś ? Masz już kogoś nowego na oku ? - Taylor, zapomniałam o tym że byli razem. Zatrzymałam wideo żeby przyjrzeć się zdziwionej i lekko zirytowanej minie Harrego. Uśmiech zszedł mu z ust, pochylił głowę, ale zaraz podniósł ją, sztucznie się uśmiechając:
- Tak właściwie, nie była to porażka. Było to kolejne ważne doświadczenie. Taylor to świetna dziewczyna. Cieszę się że mogłem ją aż tak poznać i spędzić z nią tyle fajnych chwil. Życzę jej wszystkiego najlepszego. - Cisza, nikt nic nie pytał, nic nie mówił. Blondynka (prowadząca) wyraźnie dawała znać, że czeka na odpowiedź na ostatnie pytanie. Zakłopotany i czerwony już loczek wydusił z siebie:
- Tak, mam kogoś na oku. Dziwna sytuacja. Jest z całkiem innego kraju. Jest niesamowita. Poznałem ją na wczorajszym koncercie. - Coo ? Zamarłam. Serce waliło mi jak podczas pierwszego spotkania z nim. Nie miałam w sumie pewności czy to o mnie chodzi ale po kolejnym pytaniu Jessici (bo tak miała na imię prowadząca)
- Wyznałeś jej już swoje uczucia ? Co to w ogóle za pytanie ? Przecież ty Harry Styles jesteś największym podrywaczem ! - i odpowiedzi Hazzy
- Tak powiedziałem jej. Potrzeba czasu. - byłam pewna że chodzi o mnie. W głośnikach zapadła cisza. Ciche 'łał' Jessici przerwało ją. Miała strasznie zdziwioną minę:
- Jak to jest ? Po raz pierwszy ty musisz starać się o względy u dziewczyny, a nie ona u ciebie. - W studiu zrobiła się poważna atmosfera. Wszyscy czekali na to co powie zupełnie speszony Styles:
- Tak, dziwne uczucie, ale dzięki niej zszedłem na ziemię. Ha Ha a co z tobą Niall ? - zaśmiał się i kradnąc kwestię prowadzącej skutecznie zmienił temat. Wszyscy zaczęli się śmiać. Rzuciłam się na łóżko. Rozmawiali jeszcze chwilę. Nie słuchałam. Wpatrywałam się w sufit. Jaką ja jestem szczęściarą. Kilka słonych łez szczęścia pociekło mi po skroniach. Z wielkim uśmiechem wstałam z łóżka. Zamknęłam laptopa. Poszłam do łazienki przygotować się do normalnego funkcjonowania. Przypomniałam sobie jeszcze że nie odpisałam Justynie. Wzięłam telefon i wysłałam zwykłego buziaka. Nie miałam pojęcia co napisać. Przyszedł raport, wsadziłam moją nokie do kieszeni i zeszłam na śniadanie. Byłam totalnie odcięta od świata żywych. Mówili coś do mnie. Ja im krótko odpowiadałam. Tak było aż do obiadu. Po obiedzie zostałam poinformowana że zostaje z Sebkiem w domu a reszta jedzie do jakichś znajomych. Prawdopodobnie wrócą bardzo późno. Gdy tylko wyjechali rzuciliśmy się na kanape, włączyliśmy PlayStation i graliśmy w jakieś gry. Strzelanie, zabijanie, uciekanie, dużo śmiechu. Tego mi trzeba było. Chwilowej odskoczni od szczęścia związanego z Harrym. Godzina grania...Dwie... Trzy... Aż zgłodnieliśmy. Poszliśmy zrobić sobie tosty. Zjadłam chyba z sześć. Kuchnia była praktycznie cała w keczupie po naszej zabawie, o ile można było to nazwać zabawą. Powierzchownie ogarnęliśmy wszystko i poszliśmy dalej grać, ale ktoś zadzwonił do drzwi. 21:30, kogo niesie tak późno. Sebek poszedł otworzyć, a ja już włączałam kolejną grę.
- Kornelia, ktoś do ciebie - zawołał kuzyn. Do mnie ? Kto to może być ? Przecież ja nikogo tu nie znam. Właśnie, a może to Monika albo Eva ? Ale skąd wiedziały by gdzie mieszkam ? Podeszłam ku drzwiom i o mało nie zemdlałam. W drzwiach zobaczyłam...




_____________________________________________________________________________
jeżeli już tu jesteś zostaw po sobie prócz jednego wejścia, jakiś znak, skomentuj, oceń :) krótka chwila a mnie ucieszy i zmotywuje :) pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz