niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 9 ''Czy to się na prawdę dzieje ?''

...rzuciły mi się na szyję. Co ? Skąd ta zmiana ? Zdziwiłam się ale odwzajemniłam uścisk.
- Jeju w życiu nie przypuszczałam, że będę nich tak blisko - mówiła Kaja z łzami w oczach. Patrycja się tylko uśmiechała i dziwnie patrzyła w ziemię.
- A ty jak z Harrym ? - odezwała się w końcu.
- Hmm.. w sumie to nic. Na chwile pogadaliśmy - nie wiedziałam co powiedzieć. Przecież one nie wiedziały, że on się we mnie zakochał.
- Kurcze szkoda że to nie ja dostałam od niego drzwiami. A no i dzięki że nas wzięłaś ze sobą ku chłopakom - zaśmiała się Kaja.
- To trzeba było iść z Moniką. Nie ma sprawy przecież. Ej dobra zbierajmy się. O której macie pociąg ? A musicie już w ogóle jechać ? - udawałam że pytam ze smutkiem. Tak na prawdę to trochę cieszyłam się, że wyjeżdżają. Miałam już dość humorków Patrycji. Dobrze wiedziałam, że źle jej było z tą moją znajomością z Stylesem. No ale nie dziwię się.
- Zostałybyśmy dłużej ale mnie rodzice zabierają jeszcze do dziadków po jutrze, a poza tym 1D już wyjeżdża. - burknęła Patrycja i udałyśmy się w stronę parkingu. Oglądałam się co jakiś czas za siebie, by jeszcze raz zobaczyć loczka, ale ani razu go nie dostrzegłam. Za dużo ludzi. Tłum. Wszyscy się na siebie pchają. Bez problemu znalazłyśmy BMW wujka. Wsiadłyśmy i od razu pytania : jak było ? macie autografy ? zrobiłyście sobie z nimi zdjęcia ?
- Tak i nawet byłyśmy z nimi na przerwie w budynku, żeby potem nie było że dowiecie się o tym z telewizji - rzuciłam na początku z ironią a potem z śmiechem.
- Na prawde ? Pamiętał cię jeszcze ? Taki gwiazdor, to musiał cię konkretnie uderzyć że tak o tobie myśli - śmiali się wszyscy prócz mnie.
- On wcale nie jest jak jakaś typowa gwiazdeczka widząca tylko czubek własnego nosa - powiedziałam, włożyłam słuchawki do uszów i ruszyliśmy do domu. Pusto patrzyłam w migające za szybą budynki, ogrody itp. Wsłuchiwałam się w słowa lecących piosenek. Wiedziałam, że pozostali o czymś intensywnie dyskutują ale nie miałam ochoty się przyłączać. Dojechaliśmy. Pośpiesznie wyszłam z auta i udałam się prosto do domu. W Kuchni mama z ciocią przygotowywały już spóźniony obiad. Kurde, zauważyły mnie.
- Hej i jak było ? Mm... - jeszcze nie dokończyły a ja już odpowiedziałam:
- Fajnie, tak dziewczyny mają autografy i zdjęcia pewnie też. Chociaż powiem wam że ja też pewnie mam zdjęcia. Dziewczyna idąca w uścisku Harrego Stylesa do budynku podczas ich przerwy jest na pewno ciekawym obiektem paparazzich. Także nom. - uśmiechnęłam się sztucznie i pochwyciłam kawałek ogórka. Nie wiem czemu ale jakoś nie miałam ochoty na rozmowę z kimkolwiek o tym. Po prostu drażniło mnie też to że niektórzy ludzie robią zdjęcia. Po co ? Żeby komuś zaszkodzić. Nie dają innym żyć, ale taki już los 'gwiazdy'.
- Co ? Naprawdę ? znowu cię wyróżnili ? Popatrz, nie przypuszczałam, że będziesz miała z nimi taki kontakt. Jak ty się z nim w ogóle dogadujesz, musisz dobrze umieć angielski - dopytywała ciocia.
- Też się tego nie spodziewałam, ale cieszę się, że tak wyszło. Są takie słuchawki co tłumaczą mi z angielskiego na polski, a jemu z mojego na angielski - wytłumaczyłam.
- To super. Ile jeszcze tu będą ? Może będziesz miała okazję się z nim jeszcze spotkać. - odezwała się mama. O nie, przecież oni za dwa dni wyjeżdżają. Nie ! Dziwnie mi się zrobiło i uśmiech zszedł mi z ust.
- Za dwa dni wyjeżdżają z Niemiec. Nie, wątpię żebym się z nim jeszcze widziała. Jutro przenoszą się do innej części tego kraju, także to już jest tak jakby wyjechali - odparłam ze smutkiem, ale zaraz się opamiętałam i sztucznie uśmiechnęłam. Trach, wyłączył mi się słuch. Pogrążyłam się w myślach. Nawet nie zauważyłam kiedy wszyscy siedzieli już przy stole. Ja stałam i jak zahipnotyzowana patrzyłam się w wazę z owocami.
- Koreek, idziesz jeść ? - zawołał Kamil.
- A no tak, już idę - wybudziłam się z transu. Nie miałam ochoty jeść, ale jakoś wcisnęłam te pyszności.
- Idź się przespać. Wyglądasz jakbyś maraton przebiegła - trafnie stwierdził tata.
- Dobry pomysł - odłożyłam talerz na tackę z resztą brudnych naczyń, wstałam od stołu zasuwając za sobą krzesło i poszłam na górę. Położyłam się na wygodnym łóżku i zamknęłam oczy. Co ja tu robię ? Czy to się na prawdę dzieje ? A co będzie jak zaraz się obudzę w moim małym pokoiku w Warszawie i to wszystko okaże się snem ? Nie raczej nie. Niesamowite. Leżałam i wpatrywałam się w sufit. Nie upłynęło może więcej niż 20 minut. Zadzwonił mi telefon. Justyna. Zdziwiłam się. Mówiły że nie będą dzwonić bo za drogo. Odebrałam z ucieszonym głosem:
- Hej ! - podekscytowana dosłownie wykrzyknęła
- No siema. Ty ! My tutaj harujemy w szkole a ty się z chłopakami z One Direction zabawiasz ?? Ładnie to tak ? - Justyna. O rany. Już dotarło to do Polski.
- Hahaha skąd wiesz ? - ja.
- Po necie pełno waszych zdjęć jest. Plotki nie lepsze z resztą. Banda Pati taka wkurzona z zazdrości łazi, że o mało ścian nie rozwalają. A właśnie jak tam z nimi ? - Justyna.
- Hahaha, już wyobrażam sobie ich miny. - aż się zaśmiałam.
- A całkiem w porządku. Patrycja miewa humorki ale da się wytrzymać, a Kaja jest spoko. Jeszcze się nie pogryzłyśmy i raczej nie pogryziemy. Już dzisiaj wracają do Polski - ja. Zdałam jej relacje z koncertu i ze spotkania z chłopakami dzisiaj. Co prawda pominęłam kilka wielkich szczegółów. Nie dowierzała. Była bardzo zaskoczona tym wszystkim. Opowiedziała mi jeszcze co się u nich działo i tak po godzinie skończyłyśmy naszą konwersację. Fajnie było z nią pogadać. Miło, że jednak zadzwoniła. Leżałam jeszcze chwile na łóżku. Czekałam aż ktoś przypomni sobie o moim istnieniu. Nie musiałam długo czekać, z dołu woła mnie Kaja:
- Jedzieemy, nie zejdziesz się pożegnać ?? - Zerwałam się z łóżka i pobiegłam na dół. Stały już w drzwiach z walizkami. Uściskałam je i pożyczyłam bezpiecznego powrotu.
- Pozdrów chłopaków jak się z nimi jutro zobaczysz - rzuciła dziwnie Patrycja. Zdziwiłam się. Co ? Przecież się już z nimi jutro nie zobaczę. Bo jak niby ? No nic. Pomachałam im i poszłam się umyć. Po drodze do łazienki zamieniłam kilka zdań z resztą mieszkańców siedzących w salonie. Przeszło mi. Mogłam normalnie rozmawiać o tym co wydarzyło się od przyjazdu tutaj. Dotarłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Wskoczyłam w piżamę i wróciłam do pokoju. Pusto się zrobiło. Chociaż plusem było to że mogłam w końcu spokojnie pomyśleć. A na prawdę jest o czym. Teraz moje życie, o ile Harry tak po prostu o mnie nie zapomni, odwróci się o 180 stopni. Mam nadzieję, że dotrwamy do tego momentu kiedy bez żadnego zawahania powiem mu 'tak'. Chce zobaczyć czy tak na prawdę mu zależy. Myślałam że szybciej usnę, ale nie jednak nie. W krainę snów odpłynęłam dopiero o 23:00.
Godzina 6:00. Obudził mnie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz