poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 15 ''...zdziwił mnie widok''

Tata budzi mnie o 8:00 rano i mówi, że wracamy do domu wcześniej. Nie ucieszyłam się tak bardzo z tego powodu, ale może szybciej minie mi czas do wakacji. Wstałam, ogarnęłam się i zaczęłam się pakować. Godzina i jestem gotowa. Zeszłam z walizkami na dół. Wszyscy jak zwykle siedzieli przy stole. Dosiadłam się bo jakoś nikt nie krzepił się do innej czynności niż gadanie. Słuch mi się wyłączył. Sparłam się na rękach, wpatrzyłam w kwiatki na stole i myślałam o wakacjach. Gdy Harry mówił, że nie może się doczekać ja udawałam, że jest mi to obojętne i zupełnie mi się do tego nie śpieszy, ale było na odwrót. Pragnęłam tego najbardziej na świecie.
- Kornelia, haloo ! Kwiatki cię zahipnotyzowały czy jak ? - macha mi ręką przed oczami kuzyn.
- Co, co ? Jak ? Gdzie ? Niee ! Tak tylko zamyśliłam się - udawałam, że nic się nie stało. Posiedzieliśmy tak jeszcze z godzinę. Pogadaliśmy o wszystkim i o niczym.
- Nom to zbierajmy się, bo nigdy nie wyjedziemy - tata zarządził i wstaje od stołu.
- A tak właściwie to czemu wracamy dziś ? - opamiętałam się że przecież mieliśmy wyjeżdżać za 2 dni dopiero.
- Znajomy miał wypadek i jest w szpitalu. Szef dzwonił, że trzeba go zastąpić na jakiś czas - odpowiedziała mama. Zdziwiłam się. Ale nie teraz o tym. Wakacje ! Wakacje mi siedzą w głowie. Ja chce już wakacje ! Chce do Harrego ! Wytrzymam. Nie ma, że nie. Im dłużej będę czekać tym bardziej potem będę się cieszyć. Tak, nie myślmy na razie o tym. Pomyślmy o hm... o szkole. Wrócę, pewnie wszyscy będą już wiedzieć o tym, że osobiście poznałam One Direction i w ogóle. Znając życie albo będę miała milion fałszywych przyjaciółek koło siebie albo będą mi tak zazdrościć że aż nienawidzić. Ciekawe, ale już niebawem się dowiem.
- No to mam nadzieję, że przyjedziecie do nas w wakacje. Weźcie się zbierzcie to u nas teraz coś pozwiedzamy - zagadywał tata. Wujek zapewnił, że przyjadą. Okej, wyściskaliśmy się. Śmialiśmy się z byle czego. Przekrzykiwanie na pożegnanie. Nie lubie pożegnań.
- To pisz jak tam z tym lokatym - ostatni raz uściskałam się z Sebkiem.
- No przecież, jak bym mogła ci nic nie mówić ?! - śmiech, walizki do rąk i idziemy do samochodu. Wsiadamy, odpalamy i oczywiście przy odjeździe tatuś musiał pokazać jaki ma donośny klakson. Machali nam, my im. Dobra, już straciliśmy ich z oczów. Włożyłam słuchawki i rozłożyłam się na tylnym siedzeniu. Lubie tak jechać, a przed nami długa droga. Różne klimaty w głośniczkach. Avici, JLS, The Black Eyed Peace, hous, electro, pop, rap, wszystkiego po trochu. Nie zabrakło One Direction. To przy ich piosenkach robi mi się ciepło na sercu i szeroki uśmiech pojawia się na twarzy. Co jakiś czas robiliśmy przystanki na stacjach. Jechaliśmy, jechaliśmy i jechaliśmy.
- Tatoo, daleko jeszcze ? - zapytałam znudzona już tą jazdą.
- Jeszcze z 3 godziny - odpowiedział po chwili namysłu. Ległam z powrotem. No to już nie tak dużo. Tego wyjazdu nie zapomnę chyba do końca życia. Warto było pomylić drzwi. Warto było mieć rozwalone czoło. Ale się cieszę. Jestem już świadoma tego wszystkiego, ale dalej nie mogę się do tego przyzwyczaić. Dla czego akurat ja ? Ani ładna nie jestem, ani nic. Dobra coś musi być, że zwrócił na mnie szczególną uwagę. To teraz pozostaje się douczyć angielskiego, bo ciągłe chodzenie w tych słuchawkach nie jest przyjemne.
- Kornelia, obudź się jesteśmy - potrząsa mną mama.
- Co już ? Tak szybko ? - zdziwiłam się. Musiałam twardo usnąć. Wyszłam z samochodu, chwyciłam za telefon i wykręciłam numer do Justyny.
- Halo, Justyna ? - odezwałam się gdy usłyszałam dziwny głos.
- Nie ale już daję - to chyba jej brat.
- Halo ? Korek ! Hej, jak tam ? - ucieszyła się dość wyraźnie.
- Spotkamy się za godzine ? Wróciłam wcześniej - równie ucieszona zapytałam.
- Ale fajnie, na reszcie się zobaczymy ! To za godzinę w altance. Zadzwonię po resztę - potwierdziła i się rozłączyłyśmy. Chwyciłam za walizki i pobiegłam do domu rozpakować się i przygotować na spotkanie. Godzina minęła szybko. Wbiegłam jeszcze na górę żeby powiedzieć rodzicom, że wychodzę. Porwałam szybko wielką paczkę żelek i wybiegłam z domu. W 10 minut dotarłam na miejsce, gdzie zdziwił mnie widok...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz