poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 17 ''Pojechali do Włoch''

Pobudka 6:00.
- Kornelia wstawaj ! Dość tego dobrego. Zbieraj się to cię podwiozę do tej szkoły. - wpada tata to pokoju i zdziera ze mnie kołdrę.
- Zaaraaz, a muszę w ogóle iść ? Piątek jest, ostatni dzień, normalnie jakbyśmy wrócili to nie byłoby mnie też dziś. - przykrywam się z powrotem, tym razem po same oczy.
- Wstawaj, nawet byś nie miała z kim zostać w domu, bo my z mamą jedziemy do pracy... A właśnie, nie będzie nas do niedzieli. Jedziemy w trasę z towarem. Koło 14 przyjedzie tu do ciebie ciotka Anka i będzie z tobą do naszego przyjazdu. - oznajmił siedzący na kraju łóżka tata. Nie powiem zdziwiona byłam. Jak zwykle dowiaduję się w ostatniej chwili. Ale co na to poradzę ? Nic, no właśnie.
- Przecież nie mam pięciu lat żebym nie mogła sama w domu zostać kilka godzin. Umiem już o siebie zadbać tato. W szkole i tak teraz pewnie nic nie robią. Oceny już dawno wystawione. - przewróciłam się na plecy i usiłowałam udobruchać siedzącego obok czterdziestolatka.
- Dobra nie chodź już do tej szkoły dziś. Ale masz siedzieć w domu i nikogo nie spraszać. My za godzinę wychodzimy. To śpij jeszcze. - poczochrał mnie i wyszedł. Uff, udało się. Zawinęłam się w kłębek i usnęłam.
- Kornelia, Kornelia, wstawaj, obiad. - otworzyłam oczy i zobaczyłam stojącą nade mną ciocię.
- Oo, cześć ciociu. Obiad ? Która jest godzina ? - popatrzyłam się na zegarek. Była już 15 ! Ale sobie pospałam. Ale co tam dość się jeszcze wczas nawstaje. Ciocia wyszła z pokoju. Przeciągnęłam się kilka razy i hop. Wstałam na równe nogi. Wyciągnęłam z szafki dresy, jakąś koszulkę, bieliznę i poszłam do łazienki. Zimna woda dobrze działa na rozespany organizm. Włosy w kok i gotowe. Zeszłam na dół i od razu skierowałam się do kuchni. Obiad był już na stole, ziemniaczki, jakaś surówka i kotleciki z kurczaka. Lubię dania cioci, są smakiem zbliżone do tych z restauracji, a są dużo zdrowsze. Zjadłyśmy, porozmawiałyśmy. Oczywiście i do niej już dotarło co przydarzyło mi się w Niemczech. Kazała opowiadać ze szczegółami. Mam do niej duże zaufanie i w ogóle traktuję ją jak najlepszą przyjaciółkę. Dogadujemy się wręcz idealnie. Ona zwierza się mi, a ja jej. Nie szczędziłam niczego. Tym razem opowiadałam kropka w kropkę o tym co tam się działo, a ona słuchała, czasami o coś zapytała. Uśmiech nie schodził nam z twarzy. Tak minęło nam popołudnie. Wieczór przed telewizorem. Dobre komedie, horrory, popcorn, cola i chipsy. Spać poszłyśmy o północy. Praktycznie tak zleciał weekend. Rodzice wrócili bardzo późno nawet nie wiem dokładnie o której. Przed 23 ich jeszcze nie było.
- Wstawaj ! teraz już nie ma żartów. Idziesz do szkoły ! - jak zwykle tata urządził mi pobudkę. Dosłownie na śpiącku popatrzyłam na zegarek. 6:30, o rany już późno. Zerwałam się na równe nogi. Chociaż w sumie, nie było to dosłowne zerwanie się tylko coś w podobnie do ruchów leniwca wdrapującego się na drzewo. Podstawowe czynności w łazience. Schodzę na dół. Mama oczywiście od razu zapakowała mi cztery kanapki do torby, choć zawsze prosiłam o dwie. Jedną wręczyła mi do rąk, żebym, mogła zjeść w samochodzie, ponieważ po drodze do pracy tata podrzuci mnie pod szkołę. Łyk herbaty i jedziemy. Zasypiałam w aucie. Nie mogłam wygrać z zamykającymi się powiekami.
- Jesteśmy - potrząsnął mną tata. Przetarłam oczy, podziękowałam i wyszłam z pojazdu. Odzwyczaiłam się już od tego budynku. Pewnym krokiem idę przed siebie, błądząc wzrokiem po reszcie młodzieży. Mam dziwne wrażenie, że wszyscy się na mnie patrzą. Okej, nie ważne. Idę dalej. Co jakiś czas słyszę skierowane w moją stronę ''cześć, hej, siema''. Dziwne bo nigdy nie zwracało na mnie uwagi tyle ludzi. Zamyśliłam się i już nie zwracając uwagi na innych kierowałam się do klasy w której miała odbyć się matematyka. Już miałam otwierać do niej drzwi gdy ktoś złapał mnie za rękę. Była to Kaja, która najwyraźniej znalazła sobie już nową paczkę.
- Przespałaś się już z gwiazdeczką ? - zapytała wścibsko, a jej nowe psiapsióły tylko chichotały pod nosem.
- Yyy słucham ?! - zapytałam zdziwiona i nie od razu załapałam o co chodzi.
- To co słyszałaś - prychnęła i poszły Przeraża mnie to jak bardzo zazdrość może zniszczyć człowieka. Kiwnęłam tylko bezwładnie ramionami i weszłam do klasy. Siedziała tam już Majka z Maćkiem. Jak zwykle spisywali zadania. Przywitałam się z nimi, usiadłam na swoim miejscu i rozpakowałam książki, niby już się mieliśmy nie uczyć ale pani jak to pani jeszcze znalazła jakieś nie do końca przerobione tematy. Minęło pięć minut i zaczęli się schodzić wszyscy do klasy. Kolejne pięć i wszyscy już po dzwonku czekaliśmy na panią. Lekcje szybko zleciały. Jak zawsze po szkole poszliśmy na lody i wzajemnie się odprowadzaliśmy. W domu przywitała mnie ciocia. Byłam zdziwiona bo nie było moich rodziców, a mówili że będą na mnie czekać i pojedziemy do galerii.
- Cześć ciociu - przywitałam się z nią. Nie odpowiedziała. Miała minę jakby zobaczyła ducha.
- Co się stało ? - zaczęłam wypytywać, bo chciałam się jak najszybciej dowiedzieć o co chodzi.
- Bo.. bo... Kornelia, wiesz że rodzice cię bardzo kochają ? - usiadła przy stole i bardzo poważnie zapytała.
- Tak, a co to ma do rzeczy ? - pytałam zdziwiona.
- Chcą dla ciebie jak najlepiej, żeby potem w życiu było ci łatwiej - ciągnęła zabawę. Zniecierpliwiona usiadłam naprzeciwko jej i pytałam dalej:
- Dowiem się w końcu o co chodzi ?! - Zmieszała się trochę i ostatecznie wydusiła z siebie:
- Dostali dobrą ofertę. Bardzo wysoka stawka do zdobycia. Pojechali do Włoch. - Że co proszę ? Co zrobili ? Zbulwersowałam się:
- Na ile ? - wciąż nie mogłam uwierzyć.
- Na rok - cicho oznajmiła ciocia. Usta otwarły mi się szeroko. Oczy miałam jak spodki. Jak mogli mi nic nie powiedzieć ! Nawet się nie pożegnali. Co to ma być w ogóle ? Nie mogłam w to uwierzyć. Rozumiem krótkie wyjazdy znienacka, ale krótkie nie na rok ! Powoli zaczyna mi się już takie życie nudzić. Rodzice żyją tylko pracą. Jakiś szok że pojechaliśmy do tych Niemiec. Nawet nie przejęli się zbytnio faktem że spędzałam czas z najprzystojniejszym, sławnym chłopakiem. Rozmawiałam z nimi na ten temat bodajże 3 razy. Głównie kończyło się na kilku ostrzeżeniach, żebym uważała i temat schodził na pracę. W sumie to nawet cieszę się że wyjechali, odpocznę trochę.

Dni leciały na chodzeniu do szkoły, rozmowach z ciocią, przygotowywaniu różnych dań, spotykaniu się z przyjaciółmi, niecierpliwym czekaniem na wyniki testów, pisaniem praktycznie co dziennie jakichś testów, które potem miały pomóc nam wybrać odpowiednią szkołę, szlifowaniu angielskiego. Po za tym nic się nie działo. Nie wchodziłam na żadne strony plotkarskie, na TT też nie wchodziłam. Wolałam nie wiedzieć co dzieję się u Harrego, bo wiem że rozkleiłabym się i czekanie do wakacji stało by się jeszcze większa torturą.

Poniedziałek trzy tygodnie później. Przyszły wyniki. Bałam się otworzyć koperty. Poprosiłam więc o to ciocię, która bez najmniejszego zawahania otworzyła ją i od razy przeczytała zawartość. Z każdej części miałam więcej niż 75 % z angielskiego nawet udało mi się zdobyć 95 %. Byłam z siebie dumna. Myślałam że gorzej mi poszło. Odłożyłam papiery do szafki w salonie i poszłam do swojego pokoju. Po prostu z nudów postanowiłam jednak zobaczyć co tam u 1D. Włączyłam laptopa. Weszłam na Twittera, facebooka i aska. Twitter - 1 000 nowych follow, łał zdziwiłam się, na facebooku w sumie nic się nie zmieniło i na asku 106 pytań. Jak to wszystko zobaczyłam to buzia mi się szeroko otworzyła i nie chciała zamknąć, a oczy o mało mi nie wypadły. Przeczytałam kilka pytań i miałam dość, brzmiały mniej więcej tak : ,, jak to jest być z gwiazdą ? , spałaś już z Hazzusiem ? -,- , dziewczyno ale masz szczęście. Powodzenia życzę ! ;) , odpier*ol się od niego, nie masz nawet najmniejszej szansy być z nim !! , pozdrowisz ich ode mnie ? , przedstawisz mnie kiedyś im ? szczęścia :* ''. Dość, bo popadnę w depresje. Dobra może nie aż w depresje ale serce boli jak czyta się niektóre chamskie komentarze. Kolejny przykład ludzkiej zazdrości. Bez długiego namysłu usunęłam konto. Twitter. Follow back od Louisa, Liama, Zayna, Nialla i Harrego chyba najbardziej mnie ucieszyły. Wchodzę na tablice i posypały się nowe twitty oczywiście chłopaków, bo praktycznie nikogo innego nie miałam w obserwowanych. Pisali coś o trasie koncertowej. Harry napisał też, że nie może doczekać się już wakacji. Uśmiech od razu pokazał się na mojej twarzy. Jadę w dół i nagle pewno zdjęcia wbiło mnie w fotel jak młotek gwoździa do deski. Było to zdjęcie dodane przez pewną fankę z Niemiec i podane dalej przez Harrego, a na nim ja w objęciach loczka idziemy do WB. Bardzo dobrze było widać moją twarz i każdy kto znał mnie na pewno wiedział już, że to na 100 % ja jestem tą tajemniczą wybranką. Na początku były same miłe komentarze, ale potem zaczęły sypać się coraz gorsze. Wyłączyłam, nie czytałam. Odetchnęłam głęboko i postanowiłam odczytać prywatne wiadomości bo też ich nie było mało. Głównie były to prośby o follow back. Zaczęły mnie już boleć oczy. Wyłączyłam laptopa i poszłam na dół coś zjeść. Cioci już tam nie było. Pewnie poszła do sklepu. Wyciągnęłam serek z lodówki, zjadłam i poszłam się umyć. Stanęłam przed lustrem i wyobraziłam sobie Harrego, stoi obok i mnie obejmuje. Przeleciał mnie przyjemny dreszcz. Otrząsnęłam się i poszłam położyć się w końcu. Chwile poleżałam i stwierdziłam, że nie jest jeszcze późno i nie chce mi się spać. Sięgnęłam po lapopa i znowu włączyłam Twittera. 10 nowych wiadomości. Loui, Zayn i Harry. Loui : '' kiedy się zobaczymy ? Harry już wytrzymać nie może ! x'', '' co tam u Ciebie w ogóle ? '', Zayn : '' przyjeżdżaj szybko do tych Niemiec ! '', '' Harry nas tu zanudzi na śmierć ! '' i 6 od samego loczka : '' hej maleńka, jeszcze tylko miesiąc xxx '' , '' już nie mogę się doczekać '' , '' przyjedziesz prawda ? '' , '' masz pozdrowienia od wszystkich, nawet od naszego menadżera '' , '' tęsknie xxxxxxx '' , '' odpisz jak tylko przeczytasz ''. Śmiałam się do siebie. Nie możliwe ! A jednak. Odpisałam płacząc ze szczęścia : '' dokładnie za 29 dni się zobaczymy. Nie dużo, szybko zleci. Miłej zabawy bo znając was właśnie wybieracie się na jakąś imprezę. Ja idę spać. Dobranoc xo ''. Żeby to napisać nie potrzebowałam słownika. Nauka angielskiego idzie mi coraz lepiej. Jestem z siebie dumna, po raz kolejny. Haha. Dobra wyłączam komputer i idę spać, bo jutro prawdopodobnie czeka mnie ciężki dzień, ostatnie testy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz