niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 29 ''Będzie to moje ulubione miejsce''

Jechałyśmy już taksówką jakieś dobre pół godziny i ciągle nie wyglądało na koniec podróży. Rozglądałam się dokoła, powoli zaczynało się już ciemnić. Ulice, domy, sklepy, wszystko było takie samo, ale jednak całkiem inne, przynajmniej dla mnie. Dużo ludzi spacerowało chodnikami. Niektórzy po prostu spokojnie podążali wolnym tempem, sami, we dwójkę, w grupie, drudzy znowu pędzili na połamanie nóg jakby goniąc czas. Uśmiech pojawiał się na moich ustach gdy mijaliśmy wielkie czerwone autobusy, które zawsze mnie ekscytowały, aż wreszcie mogłam widzieć je na własne oczy. Już nie mogę się doczekać, kiedy się którymś przejadę. Mija kolejne pół godziny, kierowca poinformował nas, że już niedaleko. Spałam w samolocie, ale dalej czułam się śpiąca. Głowa samowolnie opadła mi na oparcie. Poczułam nagle, że się zatrzymaliśmy. Otwarłam oczy z nadzieją, że już dojechaliśmy, na prawdę chciałam się już położyć w wygodnym łóżku. Niestety nie byliśmy na miejscu, ale to co zobaczyłam wstrząsnęło mną. Most, wielka rzeka, wielki zegar, pałac ! O mój Boże czy ja śnię ? Tamiza, Big Ben ! Skoczyłam na szybę skanując każdy najmniejszy szczegół obrazu za oknem. Ja na prawdę tu jestem. Zachodzące słońce i wszystkie oświetlenia dookoła pięknie wszystko prezentowały. Podobno pogoda nie jest tu za ciekawa, ale dzisiaj chyba wiedziała i miło mnie przywitała. Powoli zaczęliśmy się przesuwać. Jna remont drogi i tak szybko się przemieszczaliśmy, u nas nie potrzeba żadnych remontów do stania w ogromnych korkach.
- Podoba ci się ? - po długiej ciszy odezwała się ciocia.
- Strasznie, pięknie tu jest. Co prawda trochę inaczej niż na zdjęciach, jest jakby większy ruch, więcej wszystkiego. Ja nie mogę ! Dalej nie wierzę, że tu jestem ! Tak się cieszę ! - zaczęłam podskakiwać na siedzeniu jak moja koleżanka z samolotu. Już mi się od niej udziela.
- Cieszę się, że ci się podoba. Kornelia zażyłaś lekarstwa ? - zapytała zatroskanym głosem. Stuknęłam się lekko w czoło.
- Zapomniałam, ale już biorę - zapewniłam ją i sięgnęłam do torebki po butelkę z wodą i proszki. Skrzywiłam się na sam ich widok. Jednak tak przyciągnął mnie obraz za szybą, że jak najszybciej połknęłam trzy kapsułki. Rzuciłam z powrotem do torby i wyciągnęłam aparat łudząc się, że zrobię chociaż trochę podobne zdjęcia do tych z internetu. Pstrykałam co kawałek. Tak bardzo się w tym zatraciłam, że nie skapnęłam się kiedy byliśmy przed małym domkiem, otynkowanym na jasny brąz z czarną dachówką. Ciocia wysiadła pierwsza i podążyła za kierowcą do bagażnika bo bagaże. Nie mogłam zdecydować czy wysiąść czy nie. Nie wiem dla czego bałam się postawić pierwszego kroku koło mojego nowego domu. Ciocia pukaniem w szybę wywabiła mnie jednak na zewnątrz. Kierowca pomógł mamie zanieść bagaże pod drzwi, dowiedziałam się też, że reszta ma dotrzeć jutro nad ranem. Nie wiem co ma kierowca taksówki do naszych bagażów, ale w tym momencie jakoś zbytnio mnie to nie interesowało. Wzięłam jeszcze swoją torbę z siedzenia i udałam się przez małą furtkę do ogródka, otoczonego niskim żywopłotem. Zachwiałam się na nogach kiedy stanęłam przed drzwiami. Sparaliżowało mnie, przyglądałam się dość dużym, ciemno brązowym drzwiom z czarną kołatką w kształcie lwa. Poczułam się jakbym miała zaraz zapukać to jakiegoś zamku w odwiedzinach rodziny królewskiej. Ciocia rozmawiała jeszcze z taksówkarzem, klucze były włożone do zamka, ale nie miałam odwagi ich przekręcić. To nie mój dom, odwróciłam się na pięcie z zamiarem ucieczki, tak bardzo zapragnęłam mojego prawdziwego domu w Warszawie. Drogę zagrodziła mi uśmiechająca się ciocia. Co ja robię ? Przecież nawet nie miałabym gdzie uciekać.
- Hej mała, coś jest nie tak ? Nie podoba ci się dom ? - wyczuła mój niepokój. Odwróciłam się z powrotem w stronę domku przełykając głośno ślinę. Ciocia chwyciła mnie za ramię i delikatnie poprowadziła do wejścia. Przekręciła klucze i nacisnęła klamkę. Gdy drzwi ustąpiły moje płuca napełnił zapach drewna pomieszany z cynamonem. W środku panował półmrok. Mój wzrok błądził po małym korytarzyku na końcu którego zaczynała się tajemnicza przestrzeń. Ostrożnie przekroczyłam próg wchodząc głębiej, w ręce dalej mocno zaciskałam ucho torby bojąc się, że zaraz ktoś mi ją może wyrwać. Zapach był coraz bardziej intensywny. Przeszłam przez korytarzyk, ciocia szła tuż za mną targając walizki. Odszukałam włącznika światła. Gdy pomieszczenie się rozświetliło moim oczom ukazał się pokój gościnny:
Przyglądałam się wszystkiemu dokładnie. Wyglądało tak jakby ktoś tu cały czas mieszkał, wszystko było urządzone, na swoim miejscu.
- Choć pokażę ci twój pokój, położysz się, a jutro wszystko dokładnie obejrzymy - stwierdziła ciocia tuląc mnie do siebie i prowadząc do jakichś drzwi. Otworzyła je i moje oczu kolejny raz szeroko się otworzyły:
- Na razie rozłóż się tutaj. Ten pokój był syna państwa, które wyprowadziło się stąd w trybie natychmiastowym. Mąż awansował i musieli przenieść się do innej części Anglii. Zostawili wszystko w nienaruszonym stanie jak widać. Na górze jest podobno pokój ich córki. Zobaczymy jutro. Rozglądnij się, a ja przyniosę ci jakieś koce - powiedziała i wyszła z pokoju. Zrobiłam kilka kroków przed siebie. Pokój całkiem mi się podobał. Klimatyczne kolory, duże łóżko, niebanalne lampy, ciekawe ściany. Chyba jednak zarezerwuję sobie ten pokój. Podeszłam do łóżka i usiadłam na nim. Miękkie, wygodne. Runęłam bezwładnie na plecy. Tak, wielkie, idealne łóżko. Zostaję tutaj.
- Masz tutaj koce. Na razie nie bardzo mamy się jak umyć więc musimy przecierpieć takie. - cicho się zaśmiała i podała mi puszyste materiały.
- Ciociu, śpij ze mną - zapytałam, jak małe dziecko mamę. Uśmiechnęłam się do niej błagalnie. Odpowiedziała tym samym szerokim uśmiechem i usiadła obok mnie.
- Okej, ale najpierw jeszcze coś zjemy - szturchnęła mnie w brzuch i udała się, jak zgaduję do kuchni. Po kilku minutach leżenia i wpatrywania się w sufit do pokoju wróciła z tacą kanapek i szklankami z herbatą. Postawiła je na stoliku obok kanapy. Wróciła się by zgasić światło na korytarzu i usiadła na fioletowym wypoczynku machając do mnie ręką żebym podeszła. Posłusznie zeskoczyłam z łóżka i klapnęłam obok niej porywając z talerza kanapkę. Jadłyśmy rozmawiając i od czasu do czasu podśmiewując się. Zażyłam ostatnie na dziś lekarstwa i złamało mnie spanie już totalnie. Ułożyłyśmy się na wygodnym posłaniu i nawet nie wiem kiedy zasnęłyśmy.

- Kornelia, budzimy się ! - wybudziła mnie ze snu lekko mną potrząsając. Dla czego zawsze wszyscy mnie budzą ? Nie mogę chociaż raz obudzić się pierwsza ? Leniwie otworzyłam oczy, spało mi się idealnie. Pierwszy tutaj miły sen z udziałem Sophie. Wreszcie się wyspałam, co jest dziwne bo na ogół nie mogę spać w nowych miejscach. Ciocia wisiała nade mną już całkowicie gotowa do funkcjonowania. Przeciągnęłam się kilka razy i zgramoliłam z łóżka. Czułam się świetnie wręcz, moc pozytywnej energii, jak nigdy. W świetle dziennym pokój był jeszcze pokaźniejszy. Jeszcze raz dokładnie przyjrzałam się wszystkiemu dookoła. Chłopak ma pasję i musi być strasznie kreatywny. Wzięłam jakieś świeże ubrania z walizki i przebrałam się. Idealnie zdążyłam przed tym jak cioci zawołała mnie na śniadanie. Wyszłam z pokoju nie do końca wiedząc gdzie iść. Prowadził mnie zapach tostów. Przeszłam przez salon dokładnie go skanując. Ciocia wychyliła się zza ściany machając do mnie ścierką, dając znać, żebym szła za nią. Pośpiesznie ruszyłam w tym kierunku nie mogąc doczekać się widoku kuchni. Kilka kroków i stałam u progu dość sporej kuchni:
 
Zajęłam miejsce przy blacie i uważnie przyglądając się wszystkiemu czekałam, aż ciocia dołączy się do mnie z tostami. Pośpiesznie zjadłyśmy, posprzątałyśmy po sobie i udałyśmy się zwiedzić resztę domu. Najpierw dół. Na prawo od kuchni znajdowały się drzwi za którymi ukryta była mała biblioteczka domowa, chyba lubili czytać:
Wróciłyśmy się przez salon do małego korytarza przy drzwiach wejściowych. Po lewej stronie było dwoje drzwi. Pierwsze były zamknięte, na co ciocia stwierdziła, że są to drzwi od garażu. Za drugimi była mała, gustowna łazienka:
Ciocia pociągnęła mnie za sobą i śpiewając jakąś piosenkę wbiegłyśmy pod prysznic udając wielkie gwiazdy wygłupiające się do jakiegoś teledysku. Pędem wybiegłyśmy z tamtą i dalej wrzeszcząc wbiegłyśmy na górę po drewnianych schodach. Podskakując ruszyłyśmy do drzwi naprzeciwko. Były to drzwi do kolejnej łazienki tym razem nieco większej:
Wydotykałyśmy wszystko i pośpiesznie udałyśmy się zbadać kolejne drzwi tuż obok. Przytulna sypialnia, czyli aktualny pokój cioci:

Jak dzieci wskoczyłyśmy na wielkie łóżko, śmiejąc się i rzucając poduszkami. Trochę zmęczone już spokojnie podeszłyśmy do ostatnich drzwi. Pokój tej dziewczyny o którym wczoraj wspominała mi ciocia. Weszłam głębiej, gdy ktoś zapukał do drzwi wejściowych na dole. Ciocia nie była zdziwiona za to ja bardzo, bo przecież kto by miał nas teraz odwiedzać, chyba, że ludzie tutaj są dużo milsi i przyszli się przywitać z nowymi sąsiadami. Poszła otworzyć, a ja zostałam zbadać teren. Pokój podzielony był na dwie części. W jednej była szafa, biurko i sofa:
W drugiej było łóżko, na piętrze, w przytulnym kącie. Pomieszczonko to było zupełnym kontrastem do pierwszej części. Nogi się pode mną zatrząsły, zawsze chciałam mieć taki swój cichy kącik:
Wdrapałam się po małych schodkach na górę i ległam na miękkim materacu. Miły zapach napełniał moje płuca. Nie umiem go nawet określić, kwiaty, cukierki, coś koło tego. Nie jest tu tak źle. Teraz tylko znaleźć sobie jakieś towarzystwo, zaaklimatyzować się i będzie okej mam nadzieję.
- Kornelia, choć po bagaże i wypić tabletki - woła ciocia z dołu. Niechętnie zwlokłam się z posłania. Już wiem, że będę tutaj często przychodzić, porozmyślać, odpocząć i będzie to moje ulubione miejsce.

Resztę dnia spędziłyśmy na rozpakowywaniu i ewentualnym dostrajaniu mieszkania. Łazienki były już czynne więc odświeżyłyśmy się. Ja pod prysznicem, a ciocia w wannie na górze. Lubię jak ciepła woda spływa po moim ciele. Odpręża mnie to strasznie, dla tego wolę prysznic. Wieczór przesiedziałyśmy przed telewizorem z miską sałatki na kolanach. Po porcji leków poszłam się położyć, ciocia jeszcze oglądała jakiś serial. Kolejny raz nie potrzebowałam dużo, żeby zasnąć. To przez te proszki, chyba zaczynam je tolerować. Nie pozwalają mi rozmyślać, dzięki temu unikam niepotrzebnych nerwów związanych z głupimi problemami.

- Kornelia, Kornelia wstawaj, musisz to zobaczyć ! - kolejny raz jestem budzona, ale ciekawość bierze władzę nad moim ciałem i pośpiesznie zwlekam się z łóżka podążając za ciocią do...




_____________________________________________________________________
Dziękuję za tyle wejść, ale nie wiem czy jest za co. Wejść dużo, a komentarzy malutko.
Więc kolejny raz proszę, jesteś tutaj, czytasz napisz coś, skomentuj :)
Komentarz pod tym rozdziałem = kolejny rozdział :)




 



2 komentarze:

  1. Świetny ! :* czekam na nn <3
    .
    .
    .
    I NIE ZAUWAŻYŁAM ŻADNEJ ZAKŁADKI DO SPAMU, A JEŚLI TAKOWA JEST TO PRZEPRASZAM, ŻE TU A NIE TAM.
    DOPIERO ZACZYNAM - ZAJRZYJ JAK MOŻESZ. :3
    http://hello-desirelove.blogspot.com/
    " Dopiero co pogodziłam się ze śmiercią rodziców, moje życie zaczynało powoli się układać,
    i nagle pewnego dnia, wszystko się rozsypało, mój brat miał wypadek - umarł.
    Zaraz po jego pogrzebie odwiedziło mnie 4 chłopaków - przyszli odebrać dług,
    dług mojego brata, nie miałam sumy pieniędzy jakiej oczekiwali,
    więc w zamian chcieli... Mnie. "

    OdpowiedzUsuń