niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 32 ''...tylko czekać''

 *Kornelia*
Po tym wszystkim co opowiedział mi Lou zdębiałam. Harry przeze mnie stał się bezczelny, buntowniczy i... i nawet nie wiem jak go jeszcze w tym momencie określić. Zdecydowałam, że chce go zobaczyć jak najszybciej. Nic mnie nie obchodzi po prostu musze i już. Liam podobno zamknął go w pokoju hotelowym. To znaczy, że będzie trzeźwy i zdolny do normalnej rozmowy. Louis najpierw nie chciał zgodzić się na to, żebym jechała z nim do tego hotelu, ale ostatecznie nie miał dużo do gadania. Postanowione, teraz albo nigdy.
Po około 20 minutach jazdy w mega wypasionym samochodzie staliśmy już przed hotelem. Nie odczuwałam żadnych emocji. Nic kompletnie. Otaczało nas dość sporo fanek i za bardzo nie mieliśmy jak wyjść. To znaczy nie było ich aż tyle, że nie przecisnęlibyśmy się przez nie, ale Louis stwierdził, że nie chce prowokować reporterów i wywoływać kolejnych plotek. Ochroniarz wykonał jeden telefon i od razu ruszyliśmy dalej. Nie wiedziałam co się dzieje. Po chwili wjeżdżaliśmy na prywatny parking gdzie nie było nikogo. Spokojnie wysiedliśmy z pojazdu i ruszyliśmy do windy. 1 piętro... 2... 3... 4... 5... 6... 7... i tak się dłużyło, aż w końcu pokazało się to upragnione 23 piętro. Duży ten hotel. Nie miałam jeszcze okazji być w takim. Wyszliśmy z windy i po pokonaniu krótkiego korytarza staliśmy przed drzwiami gdzie podobno miał być zamknięty Harry. Przystanęłam na chwile. Serce zaczęło mi mocniej bić i czułam się jakbym zaraz miała zwymiotować. Denerwuję się. Czyżby to były zbyt wielkie emocje, żeby tabletki mogły je wyciszyć ? Mało ważne w tym momencie. Musze z nim porozmawiać.
- Jesteś pewna ? - zapytał mnie zanim zaczął otwierać drzwi. Ja tylko lekko pokiwałam głową.
Kilka mocnych wdechów i drzwi zostały otwarte. Louis wpuścił mnie pierwszą. Wchodzę i widzę totalny bałagan, wszystko porozrzucane. Jakaś butelka leży rozbita, wielka plama na ścianie, koło fotela telefon w kawałkach. Zakuło mnie w sercu na myśl o tym, że kiedyś mój telefon skończył podobnie i jakie były tego powody. Szukałam wzrokiem chłopaka z burzą loków, nigdzie go nie było. Weszłam głębiej i w kącie zobaczyłam czarną postać skuloną w kulkę. To był Harry. Ręce mocno zaplątane miał w swoich lokach, a twarz schowaną między kolanami. Wydawał się taki niewinny, przerażony. Nie ruszyło go to, ze ktoś wszedł do jego pokoju. Nie wiedziałam co robić, popatrzyłam się na stojącego zaraz obok Louisa. Rozłożył ręce i kiwną głową dodając mi tym odwagi na wypowiedzenie tych prostych słów:
- Cześć Harry - Zadrżałam gdy momentalnie się podniósł. Miał zaszklone, popuchnięte oczy, a zwłaszcza prawe, które było ozdobione jeszcze siwą oblamówką. Przypuszczalnie była to pamiątka po kłótni z Liamem. Nic się nie odezwał. Po prostu stał i się patrzył, raz na mnie raz na Louisa. Zakręciło mi się w głowie, zrobiłam krok w stronę drzwi, miałam się poddać, uciec. Kolejny krok. Ciągle utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy. Coraz szybciej stawiałam kroki, coraz szybciej się wycofywałam, ale powstrzymała mnie w ostatniej chwili.
- Poczekaj, stój - powiedział, zachrypniętym, skruszonym głosem. Wyciągnął do mnie rękę i chwiejnym krokiem ruszył w moją stronę. Widziałam jak jego oczy napełniają się łzami. Nie pozwolił im się wydostać, ale wiedziałam, że dłużej ich nie utrzyma. Podszedł do mnie i po prostu się przytulił. Poczułam delikatny zapach whisky, czyli i tak pił, ale jeszcze nie wiem do jakiego stopnia. Wzrokiem powędrowałam na Louisa, który posłał mi lekki uśmiech i wyszedł zamykając drzwi za sobą. Przymknęłam oczy i pozwoliłam moim rękom okrążyć jego pas. Czułam jak jego oddech przyśpiesza. Czułam dosłownie każde uderzenie jego serca, a nawet je słyszałam. Staliśmy tak bez celu mocno do siebie przylegając. Cisza pochłaniała nas w całości, aż w końcu przerwał ją cichy szloch Harrego, a ja poczułam, że coś mokrego kapnęło mi na ramię. Czyżby płakał ? Czyżby wrócił dawny Harry ? Wtuliłam się jeszcze mocniej w jego twardy a zarazem miękki tors. Coraz więcej kropel skapywało mi na rękę. Byłam tak nim pochłonięta, że nie zorientowałam się kiedy sama zaczęłam płakać.
- Przepraszam, tak bardzo przepraszam - wydukał w końcu do moich włosów.
- Już jest dobrze. Ja też przepraszam, źle cię oceniłam. W końcu to moja wina - nie do końca wiedziałam co mówić. Odchylił się ode mnie i popatrzyliśmy teraz sobie głęboko w oczy. Musiało to komicznie wyglądać. Oboje stoją na przeciwko siebie z popuchniętymi oczami.
- Nie prawda. Dobrze o tym wiesz. To ja zbyt ostro zareagowałem. Przecież miałaś prawo sobie tak pomyśleć. Wyglądało to tak jak wyglądało. Gdybym był tobą odebrałbym to gówno tak samo. Szkoda tylko, ze zauważyłem to dopiero teraz. Tęskniłem za tobą - przerwał ciszę i z powrotem mnie mocno przytulił. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Znowu nastała cisza. Nagle zaczęło coś strasznie szumieć. Moja głowa od tego dźwięku po prostu pękała. Chwyciłam się za nią i oderwałam od chłopaka. Mocno zaciskałam oczy łudząc się, że to złagodzi ból.
- Harry co się dzieje ? - zapytałam spanikowana. Otworzyłam oczy i w jego oczach dostrzegłam przerażenie. Trzymał mnie mocno za ramiona. Widziałam jak porusza ustami, lecz nic nie rozumiałam. Wydawał się być niewzruszony szumami tylko moim zachowaniem. Czy on tego nie słyszy ? Głowa dalej mi pękała i boli coraz mocniej. Nagle wszystko dookoła mnie zaczęło wirować. Poczułam jak łapią mnie jego silne ręce. A potem, potem była już tylko ciemność...

 *Harry*
Staliśmy w ciszy, kiedy ona nagle chwyciła się za głowę i odsunęła ode mnie.
- Harry co się dzieje ? zapytała z paniką w głosie.
- Kornelia, wszystko w porządku ? Hej, hej odezwij się. Słyszysz mnie ? Kornelia ! - przemawiałem do niej, ale nie reagowała. Coraz mocniej ściskała się za głowę i jęczała z bólu. Co do cholery ? Zanim zdążyłem przetworzyć wszystko co się dzieje bezwładnie opadła mi w ramiona.
- Louis ! - zawołałem najgłośniej jak mogłem. Delikatnie opuściłem ją na ziemie i sam usiadłem obok niej trzymając jej głowę na kolanach. Co się stało ?
- Kornelia. Słyszysz mnie ? Kornelia !! Ocknij się ! Korny ! - krzyczałem nad nią ze łzami w oczach. Nie miałem pojęcia co robić. Pocierałem jej policzki i lekko nią potrząsałem, ale dalej nie reagowała. Jakby spała ? Nachyliłem się nad nią i sprawdziłem czy oddycha. Oddychała, ale strasznie ciężko i płytko. W momencie zrobiła się cała blada.
- Louis !! Kurwa, ktokolwiek ! Pomocy ! - krzyczałem czując już ból w gardle. Nie miałem nawet jak zadzwonić po karetkę.
- Co jest ? Czego się drzesz ? - wpadł w końcu ktoś do pokoju. Był to Liam.
- Coś ty jej zrobił ? - rzucił się w naszą stronę.
- Nie wiem. Nic. Rozmawialiśmy. Ona nagle chwyciła się za głowę i upadła. Liam pomórz ! - panikowałem coraz bardziej z każdą sekundą. Ten szybko chwycił za telefon i zadzwonił na pogotowie. Sprawdził jej puls, oddech po czym wstał i poszedł gdzieś. Po chwili wrócił z kawałkiem jakiejś mokrej tkaniny i przyłożył jej do czoła. Kazał mi delikatnie przemywać jej twarz, a sam stał w drzwiach i wyczekiwał na wezwaną pomoc. Cały się trząsłem. Łzy już nie płynęły mi z oczów. Nerwy zatamowały wszystko.
- Liam gdzie oni są ?! - wydarłem się na niego przerażony, że jeszcze nie ma tej pieprzonej karetki.
- Harry uspokój się. Zaraz przyjadą - uspakajał mnie, ale jakoś bezskutecznie.
- Ej, nie wiece co się stało ? Karetka podjechała pod szpital - usłyszałem głos Louisa.
- Są już ?! - wykrzyknął Payn i rzucił się biegiem, obstawiam, że właśnie po nich. Odetchnąłem trochę z ulgą, że w końcu przyjechali.
- Może ty mi powiesz co się ... - wszedł nie kończąc pytania. Podbiegł i szybko klęknął obok mnie.
- Co się stało ? Harry coś ty jej zrobił ? - Kolejna osoba, która posądza mnie o to, że coś jej zrobiłem. No co jest ? Aż tak zdążyłem sobie zepsuć opinię ? Ale to nie jest ważne w tej chwili.
- Kurwa nic ! Rozmawialiśmy... staliśmy po prostu i ona nagle - załamał mi się głos z przerażenia - nagle straciła przytomność - dokończyłem. Miał już coś mówić, ale do pokoju wbiegli pielęgniarze z noszami. Wszystko działo się tak szybko. Podnieśli ją ostrożnie z moich kolan i położyli na noszach. Patrzyłem jak wywożą ją z pomieszczenia. Liam i Louis szli tuż za nimi, a ja siedziałem sparaliżowany. Gdy zniknęli mi z zasięgu wzroku podniosłem się i pobiegłem za nimi. W ostatniej chwili wskoczyłem do windy, którą jechali.
- Proszę się uspokoić. Wszystko będzie dobrze panie Styles - mówił jeden z ratowników przykładając do jej twarzy maskę z tlenem. Trzymałem ją mocno za rękę i modliłem się żeby z tego wyszła, cokolwiek jej było. Lou trzymał mnie za ramię, stojąc zaraz obok, a Li był za nami i rozmawiał z drugim z facetów w bieli. Jak zwykle był spokojny, zawsze potrafił się hamować. Był najpoważniejszy i najrozsądniejszy z naszej piątki. Jazda tą cholerną windą dłużyła się w nieskończoność. Kiedy już dojechaliśmy na parter pośpieszyliśmy w stronę karetki. Przed hotelem zbiegło się dość sporo ludzi. Czy oni kurwa nie mają swoich spraw ? Nie ważne. Pielęgniarze szybko otwarli drzwi pojazdu, władowali ją do środka i jeden z nich oznajmił :
- Jeden z was może z nią jechać. - Rozglądnąłem się zdezorientowany. Procenty w moim organizmie już prawie wyparowały, ale dalej blokowały racjonalne myślenie. Na szczęście chłopaki wepchnęli mnie do karetki. Drzwi się zamknęły i ruszyliśmy w cholernie dłużącą się drogę do szpitala. Cały czas drżąc mocno trzymałem jej rękę. Do głowy napływały mi same czarne scenariusze. Z całych sił próbowałem odgonić je od siebie i zamiast myśleć nad tym co może być, myślałem nad tym co było powodem jej utraty przytomności. Kiedy już miałem wydrzeć się na kolesia spokojnie siedzącego obok mnie, o to czy daleko jeszcze, karetka stanęła. Drzwi się otworzyły i wszyscy wyskoczyli na zewnątrz i zabrali ją. Podążałem równo z nimi przez te szare, zimne korytarze. Serce waliło mi jak jeszcze nigdy. Tak strasznie się bałem. Dotarliśmy do jakichś wielkich, podwójnych drzwi. Wjechali wózkiem do środka, a gdy miałem wchodzić za nimi dwie pielęgniarki zamknęły mi drzwi przed nosem mówiąc krótko :
- Proszę tu poczekać. - Zrezygnowany błądziłem po korytarzu, chodząc w te i we w te. Nie pozostało mi nic innego tylko czekać...




_________________________________________________________
Czytasz ~ komentujesz :)
 / klikasz w ankiecie :)


2 komentarze: